Biznes

Dostępność się opłaca!

24 kwiecień 2024

Kto ogląda filmy z napisami? Ten las rąk; ten szmer potakiwania... Z napisów korzysta wielu kinomanów: czy to oglądając film z oryginalną ścieżką dźwiękową, czy to w głośnym otoczeniu. Nie wszyscy jednak wiedzą, że rozwiązanie to powstało pierwotnie z myślą o osobach niesłyszących, dziś natomiast służy wielu z nas.



Podobnie rzecz się ma z programami do rozpoznawania mowy. Powstały po to, żeby osoby sparaliżowane czy z niesprawnymi kończynami mogły obsługiwać komputer za pomocą głosu. Teraz są one używane przez wszystkich, którzy chcą sterować urządzeniami elektronicznymi bez użycia rąk, np. podczas gotowania lub prowadzenia samochodu.
W nowocześnie zaprojektowanych budynkach możemy często spotkać pokryte żółtą farbą krawędzie schodów i poręcze. Ma to ułatwić poruszanie się osobom słabowidzącym, ale nie tylko. Żółty kolor jest ostatnim, jaki widzi osoba, która traci wzrok. Jest też najdłużej widocznym kolorem po zmierzchu. Gdy w budynku zgaśnie światło lub wybuchnie pożar, a korytarze wypełni dym, żółte oznaczenia znakomicie ułatwiają ewakuację.
To tylko kilka przykładów tego, że rozwiązania projektowane z początku z myślą o osobach z niepełnosprawnościami mogą przydać się wszystkim. Warto pamiętać o tym zwłaszcza w kontekście norm i przepisów związanych z dostępnością.

O co chodzi w projektowaniu uniwersalnym?

„Projektowanie uniwersalne nie jest celem. Jest narzędziem, które pozwala nam do niego dotrzeć. Dzięki projektowaniu uniwersalnemu każdy może iść tam, gdzie i jak chce. Niezależnie od tego, czy widzi, czy nie, może zdobyć informacje” - czytamy we wstępie do publikacji „Włącznik 2.0”, która ukazała się niedawno nakładem Fundacji Integracja. To obszerne, napisane przez Kamila Kowalskiego kompendium adresowane przede wszystkim do architektów.

Nie tylko jednak oni powinni w swoich projektach uwzględniać to, jak funkcjonują osoby o specjalnych potrzebach. Uchwalony przez Parlament UE „Europejski Akt o Dostępności” nakłada szereg związanych z tym wymagań na producentów i dystrybutorów powszechnie używanych produktów i usług. A że przepisy te od czerwca przyszłego roku będą obowiązywać również w Polsce, wiele firm na gwałt zaczyna zgłębiać temat dostępności. Interesują się nią, bo muszą. Jednak w tym krótkim tekście chcę pokazać, że interesować się nią po prostu warto.

Dla kogo dostępność?

Jeszcze kilkanaście lat temu dostępność w sferze przestrzeni publicznej kojarzyła nam się przede wszystkim z podjazdami dla wózkowiczów. Podobnie rzecz się miała z likwidacją krawężników przy przejściach dla pieszych. Problem jednak w tym, że to, co jednym ludziom ułatwiało życie, dla innych mogło być źródłem zagrożenia. Brak krawężnika przed zebrą sprawia, że osoba poruszająca się na wózku może bez trudu przejechać przez przejście dla pieszych, za to osoba niewidoma, nie wyczuwając wyraźnej krawędzi jezdni, może po prostu wejść pod koła.

Dlatego właśnie w projektowaniu tego typu rozwiązań trzeba brać pod uwagę różne potrzeby i ograniczenia. Może zamiast braku krawężnika wystarczy jego obniżenie, najlepiej zaś w połączeniu z żółtym, karbowanym pasem uwagi, który uchroni przed niebezpieczeństwem osoby z dysfunkcją wzroku? I takie właśnie rozwiązanie spotkać można coraz częściej.

Czy utrudnia to życie osobom pełnosprawnym? Absolutnie nie. Może za to sprawić, że przez takie przejście dla pieszych łatwiej będzie przedostać się rodzicowi pchającemu dziecięcy wózek lub osobie starszej, która – choć oficjalnie pełnosprawna – może mieć poważne trudności w poruszaniu się lub ograniczone widzenie.

Dlatego warto w kontekście dostępności mówić nie tylko o niepełnosprawności, ale właśnie o osobach ze specjalnymi potrzebami. Dobrze zaprojektowane obiekty, produkty czy usługi to takie, z których może korzystać jak największa liczba ludzi i to niezależnie od wieku, sprawności czy – ogólnie rzecz biorąc – sytuacji życiowej.

Zasady projektowania uniwersalnego

Jestem pod dużym wrażeniem „Włącznika”, więc mam nadzieję, że pan Kowalski i pozostali współautorzy tej książki nie wezmą mi za złe, że znowu się nią posłużę.
W projektowaniu uniwersalnym przestrzega się kilku podstawowych zasad, które mają tę uniwersalność zapewnić. Oto one:

Równy dostęp - Rozwiązanie powinno być użyteczne i atrakcyjne dla ludzi o różnych możliwościach fizycznych. Jako przykład przychodzi mi na myśl niskopodłogowy autobus.
Elastyczność użytkowania – Rozwiązanie powinno uwzględniać potrzeby i możliwości różnych użytkowników. Ten postulat spełni np. myszka komputerowa, z której równie dobrze mogą korzystać osoby prawo i leworęczne.
Prostota i intuicyjność - Sposób korzystania z rozwiązania powinien być łatwy do zrozumienia i niezależny od doświadczeń, wiedzy, znajomości języka czy stopnia koncentracji użytkownika. Wiedzą o tym doskonale producenci smartfonów. Dlatego też nawet małe dzieci szybko (niestety) radzą sobie z ich obsługą.
Czytelna informacja - informacja powinna być czytelna niezależnie od warunków otoczenia oraz możliwości sensorycznych użytkowników. Przykłady to choćby fosforyzujące tabliczki pokazujące drogę ewakuacji z budynku oraz przejście dla pieszych, gdzie jednocześnie działa sygnalizacja świetlna i dźwiękowa.
Tolerancja dla błędów - Rozwiązanie powinno minimalizować niebezpieczeństwo i negatywne konsekwencje przypadkowych lub niezamierzonych działań użytkownika. Pamiętacie, jak w starych Windowsach trzeba było zatwierdzić zmiany w ustawieniach przyciskiem „OK”? Eh, piękne czasy...
Minimalizowanie wysiłku fizycznego - Korzystanie z rozwiązania powinno być możliwe w sposób efektywny, wygodny i niepowodujący zmęczenia u użytkownika. Tu przykładem mogą być automatycznie otwierane drzwi, ale również przyciski umieszczane na takiej wysokości, że bez problemu mogą ich dosięgać osoby niskorosłe czy na wózkach.
Parametry i wielkość przestrzeni umożliwiające dostęp i użytkowanie - przestrzeń i parametry danego rozwiązania powinny umożliwiać korzystanie z niego niezależnie od parametrów ciała, postury, mobilności użytkownika i używanego przez niego sprzętu. Ten wymóg spełniają coraz częściej toalety w nowoczesnych taborach kolejowych.
Z resztą najlepsze jest to, że wiele z tych norm już teraz musi być przestrzeganych, zwłaszcza w projektach architektonicznych. Mówią o tym przepisy polskiego Prawa Budowlanego, ale też międzynarodowe standardy ISO 21542 czy Standards for Accessible Design.

A teraz EAA

Co więc wnosi „Europejski Akt o Dostępności”? Trzeba przede wszystkim zaznaczyć, że nie dotyczy on budownictwa. I chociaż wymienione powyżej zasady właśnie do budownictwa można przede wszystkim odnosić, to przecież mają one zastosowanie nie tylko przy projektowaniu budynków i przestrzeni, ale również produktów i usług. A to właśnie na nich skupiają się wymogi, które ta dyrektywa, a w zasadzie procedowana właśnie w Senacie ustawa wdrożeniowa wprowadza do polskiego prawa.

Szacuje się, że wymogi te spełnić będzie musiało ponad 321 tysięcy firm prywatnych oraz 174 spółki Skarbu Państwa. Ich produkty i usługi zostaną dostosowane pod kątem osób o specjalnych potrzebach. Jeśli przedsiębiorstwa objęte tym obowiązkiem nie wprowadzą odpowiednich zmian – mogą zapłacić kary i to nawet w wysokości 10% wartości obrotu.

Chodzi przede wszystkim o terminale, biletomaty, bankomaty, ale też o strony internetowe czy aplikacje mobilne. Dokładniej na ten temat pisałem kilka tygodni temu w Aktualnościach Werbeo, w tekście zatytułowanym „Czy to koniec dotykowych terminali?” Tu jednak skupiam się przede wszystkim na argumentach, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Po pierwsze obowiązki związane z dostosowaniem produktów i usług nie będą dotyczyć wszystkich. Wyłączeni z nich są np. mikroprzedsiębiorcy, bo dla nich zmiany mogłyby wiązać się z nadmiernymi kosztami. Po drugie wymogi dotyczą przede wszystkim nowo projektowanych czy wdrażanych rozwiązań. Niedostosowane urządzenia (np. terminale) mogą działać sobie jeszcze przez długie lata, nadal skutecznie utrudniając życie wielu ludziom.

O korzyściach, jakie polskim przedsiębiorcom da spełnienie wymogów dostępności, mówiono wiele podczas sejmowej debaty nad projektem ustawy wdrożeniowej. Myślę, że udało mi się pokazać wyżej, iż projektowanie biorące pod uwagę użytkowników o specjalnych potrzebach najzwyczajniej w świecie rozszerza krąg tych użytkowników. Inwestując w dostępne, uniwersalne rozwiązania, firma otwiera się na nowych klientów. A przypomnijmy, że według danych WHO nawet co siódmy człowiek na świecie ma jakąś formę niepełnosprawności. Poza tym wdrożenie rozwiązań, które spełniają normy obowiązujące już w innych krajach UE to szansa, by produkt czy usługa mogły być rozpowszechniane na innych niż polski rynkach zbytu.

Tworząc rozwiązania zapewniające dostępność szerokiej rzeszy odbiorców, sprawiamy też, że osoby o specjalnych potrzebach mogą pełniej uczestniczyć w życiu społecznym, zawodowym, kulturalnym itp. Nie muszą kupować specjalnie dedykowanych im produktów, które są drogie i na zakup których trzeba często starać się o dofinansowania ze środków publicznych.

Inwestujmy więc w dostępność. Dobrze zaprojektowany budynek, aplikacja czy strona internetowa nikomu nie zaszkodzą. Wręcz przeciwnie – mogą przydać się wszystkim. Co należało dowieść.

Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO